środa, 2 kwietnia 2008

I'm so happy

Ależ mi tu dobrze, mówię Wam! Wszystko jest takie zabawne. Tyle się dzieje różnych dziwnych rzeczy. Zwariować można od tego, ale bardzo to wszystko jest fajne oczywiście.

Nigdy nie pozwólcie sobie na przyjaźń z szefem (o romansie nie wspominając). Nigdy nie pozwólcie szefowi zaprzyjaźnić się z Wami. Powtarzają to psychologiwie biznesu, teraz będę powtarzał i ja. Może to być tylko źródłem komplikacji i chorych sytuacji. (Jak więc sobie przypomnę Toruń, to stwierdzam, że niektóre miejsca w tym mieście toczy głęboka choroba. ;-]).

Jan poprosił mnie o wykonanie pewnego zadania, które miało być zrealizowane na następny dzień. Powiedział, że jeśli nie zdążę przygotować zestawienia za cały rok, wystarczy za pół. I gdyby zlecił mi to jeszcze kilka dni wcześniej, to pewnie zrobiłbym tylko za pół, zwłaszcza że Kinga nie pozwala nam zostawać dłużej w pracy. Ale teraz jest inaczej. Teraz, kiedy Jan mnie o coś prosi, to myślę: "Ojej, Jan o to prosił!". Traktuję to jako osobistą przysługę, jaką miałbym oddać znajomemu, a nie jako wykonanie zadania zleconego przez szefa. Pytanie więc, czy mam zostać dłużej w pracy i zrobić zestawienie za cały rok, w ogóle nie rodzi się w mojej głowie. Po prostu to robię. Nie lubię tego i nie podoba mi się to, ale tak właśnie mam.

Zostałem więc, a potem, kiedy byłem sam wbiurze, przyszedł Jan. Pożyczył mi książkę i rozmawiał ze mną o rzeczach niezwiązanych z pracą, i chciał, żebym mu pokazał zdjęcie Svena (tego Niemca z fejsbuka, z którym mam zjeść obiad)! Zrobiłem to, ale następnego dnia był to jeden z tematów przewodnich naszych rozmów - dlaczego chciał zobaczyć zdjęcie Svena i czy to normalne, że chciał je zobaczyć. Mówiłem, że zabawnie jest? :-D Później było jeszcze zabawniej...

Skoro okazał się tak zainteresowany Svenem, to postanowiłem posłać mu moją rozmowę ze Svenem. Bardzo jest ona zabawna, a Jan lubi się śmiać i wszyscy lubią, kiedy się śmieje, więc wydawało się to dobrym pomysłem. Problem w tym, że w tej rozmowie wyjawiłem pewne, że tak powiem, szczegóły z mojego życia intymnego. Zupełnie o tym zapomniałem i przypomniałem sobie dopiero wtedy, kiedy dostałem list od Jana, w którym o tym pisał. Ależ się poczułem zażenowany. Chciałem zmieniać unit, wracać do Polski... Czy wspominałem już, że nie należy zaprzyjaźniać się z szefem? ;-)

To tyle na dziś. A jeśli chodzi o zostawanie dłużej w pracy, to Marta jest naszą bohaterką. Miała miejsce następująca sytuacja. Marta wychodzi z pracy i akurat w tym samym czasie jej szef idzie do niej, żeby o coś zapytać, a ona: "No wiesz, ja nie pracuję do 20:00 jak ty." On: "Przepraszam, nie zdawałem sobie sprawy, która godzina. To zapytam cię o to, o co chciałem, jutro." Nikt z nas nie potrafiłby tak jak ona. Byliśmy co do tego zgodni. Co jest jednak niepokojące, to fakt, że to Marta ma właściwe podejście do sprawy. :-)

Brak komentarzy: