poniedziałek, 3 marca 2008

I w Brukseli świeci słońce...

(...) jak się dzisiaj okazało. Tak, tak, proszę to czytać zarówno literalnie, jak i figuratywnie. :-)

Rano okazało się, że psie kupy w Brukseli zaczynają mnie prześladować. Wczoraj jedna napotkana w samym centrum, a dzisiaj na czyściutkim chodniku przed Parlamentem. Czy powinienem to wziąć za omen? Nie wziąłem. Z lekka zabawne mi się to raczej wydało. Trochę też irytujące i zaskakujące. Uznałem, że jeśli traktować coś jako znak, to tylko to, co jest pozytywnie intepretowalne. Takie znaki zamierzam kolekcjonować. I taki też mi się dzisiaj trafił, już drugi, licząc wystawę prac Paula Klee. Otóż kiedy wyszedłem dziś z Parlamentu (nie umiem jeszcze mówić "z pracy") późnym popołudniem, mogłem po raz pierwszy zobaczyć słońce nad Brukselą. Piękne to było, mówię Wam! Chociaż wiarą żadną nie musiało mnie wcale natchnąć, bo w nastroju byłem dobrym.

A co się działo między poranną kupą a popołudniowym słonecznym niebem, o tym opowiem jutro, albo jeszcze później. Padam z nóg, Moi Mili. Wstawałem o 6:00, a to przecież pora, o której - bywa - chadzam normalnie spać.

Przypomniało mi się coś tylko jeszcze. Otóż okazuje się, że w Belgii nie można sobie wybrać dowolnej taksówki na postoju. Jak tak zrobiłem, pan taksówkarz odesłał mnie do pierwszej. Ciekawe, z czego to wynika. Czy z umiłowania do jakiegoś porządku, czy może z jakoś tam pojmowanej sprawiedliwości? Nie mam pojęcia. W ogóle Belgowie wydają się inni, niż myślałem, że są. Wyobrażałem ich sobie jako zamkniętych, zdystansowanych, mało przyjaznych i przyjemnych ludzi. A okazują się przesympatyczni. Takie przynajmniej jest moje pierwsze wrażenie. Stale się uśmiechają, tryskają uprzejmością. To miłe zaskoczenie, o którym więcej jednak jutro. Dziś chcę jeszcze tylko powiedzieć na koniec, że biali Belgowie są również piekni, niektórzy - niewysłowienie.

6 komentarzy:

Aldi pisze...

Wyczekuję zatem na relację po pierwszym dniu w pracy (w Parlamencie) :)
A w Polsce dziś było szaro i smutnie... Ciesz się zatem słońcem w Brukseli :)

Anonimowy pisze...

Klee! No przeciez opowiadalam Ci, ze Belgowie sa prze-, przesympatyczni. Wydaje mi sie, ze Pan odeslal Cie do pierwszej taksowki z poczucia grzecznosci wobec swojego kolegi. Zreszta strasznie jestem ciekawa, czy ta moja teoria na temat przeuprzejmych Belgow sprawdzi sie, przeciez ja znam tylko tych, ktorych spotkalam w Polsce. Zastanawiam sie tez, czy empatia jest ich cecha narodowa - ale to moze juz przekoloryzowana teza.

Anonimowy pisze...

OMG, gdzies ty klee widzial tych ladnych Belgow! mi sie przez pol roku zadnego spotkac nie udalo:)))

Klee pisze...

Aldi, relacja będzie, ale jej zamieszczenie, jak wszystko u mnie, musi się opóźnić. Nie da rady inaczej. ;-)

Tak ogólnie to pogoda tu też nie zaciekawa. Ale tu się ją ianczej nieco traktuje. Jeśli nie jest lodowato zimno i nie pada, kawiarniane ogródki są zaludnione. Zupełnie inaczej niż u nas, bo w Toruniu to o tej porze roku chyba jeszcze wcale ogródków nie ma, no nie?

Klee pisze...

Asia, miło Cię tu widzieć. :-) No opowiadałaś, opowiadałaś, ale byliśmy pijani wtedy, więc gdzież mi pamiętać. ;-) Przepraszam.

Tak, są przeuprzejmi i bardzo mili. Jacy jeszcze, to nie wiem, bo tak naprawdę to z Belgami kontaktu nie mam, poza tymi spotykanymi na ulicy, z całą chmarą obcokrajowców jedynie.

Klee pisze...

Aleksia, mnie tam się podobają. :-) Coś takiego mają w twarzach, że od razu widać, że to rodowici Belgowie, no i tę bielutką zupełnie skórę. Niektórzy mają też taką amerykańską z lekka urodę. Rozkosz! ;-)